Kocham Cię... bez podtekstów
2011-02-01 14:40
Wizyta na poczcie z reguły kojarzy się z kolejkami, systemem Q-matic i niezbyt cierpliwymi lub zajętymi paniami po drugiej stronie szyby.
Ale - na przypadku swojej poczty - widzę, że sytuacja się zmienia. Od jakiegoś czasu pracuje tam młoda, sympatyczna i do tego jeszcze ładna dziewczyna. Wszystko wbrew stereotypom, dodatkowo cały czas uśmiechnięta. Ale... nie o tym mowa . To był tylko wstęp.
Jak do większości przedsiębiorców, tak i do mnie na koniec roku przychodzą prośby o potwierdzenie sald. Jak co roku pakuję je w koperty i odkładam na bok. A potem z reguły o nich zapominam. Tym razem też tak było, bo po prostu nie miałem znaczków. Wracając do domu przypomniałem sobie o tym i korzystając z faktu, że na poczcie było pusto zajrzałem kupić znaczki. Podszedłem do okienka z sympatyczną obsługą (drugie było zajęte, a za trzecim siedziała Pani z karteczką "Stanowisko nieczynne"). Poprosiłem o pięć znaczków na list. Ile? 7,75. Podałem banknot 10 złotowy i biorę znaczki. Ładne, kolorowe, z nadrukiem "KOCHAM CIĘ". Myślę sobie "o, fajne na potwierdzenie salda, dobrze, że nie do jakiegoś kontrahenta z fakturą".
Ekspedientka musiała zauważyć mój proces myślowy i fakt, że przyglądam się znaczkom, bo gdy odbierałem resztę i uśmiechnąłem się do niej dziękując, odwzajemniła uśmiech dodając "Te znaczki, to bez podtekstu...".
I tym oto prostym sposobem wyszedłem z poczty z dużo lepszym humorem
Może i Wy idźcie kupić znaczki na swojej poczcie. A wiadomo, co Was spotka?...
Ale - na przypadku swojej poczty - widzę, że sytuacja się zmienia. Od jakiegoś czasu pracuje tam młoda, sympatyczna i do tego jeszcze ładna dziewczyna. Wszystko wbrew stereotypom, dodatkowo cały czas uśmiechnięta. Ale... nie o tym mowa . To był tylko wstęp.
Jak do większości przedsiębiorców, tak i do mnie na koniec roku przychodzą prośby o potwierdzenie sald. Jak co roku pakuję je w koperty i odkładam na bok. A potem z reguły o nich zapominam. Tym razem też tak było, bo po prostu nie miałem znaczków. Wracając do domu przypomniałem sobie o tym i korzystając z faktu, że na poczcie było pusto zajrzałem kupić znaczki. Podszedłem do okienka z sympatyczną obsługą (drugie było zajęte, a za trzecim siedziała Pani z karteczką "Stanowisko nieczynne"). Poprosiłem o pięć znaczków na list. Ile? 7,75. Podałem banknot 10 złotowy i biorę znaczki. Ładne, kolorowe, z nadrukiem "KOCHAM CIĘ". Myślę sobie "o, fajne na potwierdzenie salda, dobrze, że nie do jakiegoś kontrahenta z fakturą".
Ekspedientka musiała zauważyć mój proces myślowy i fakt, że przyglądam się znaczkom, bo gdy odbierałem resztę i uśmiechnąłem się do niej dziękując, odwzajemniła uśmiech dodając "Te znaczki, to bez podtekstu...".
I tym oto prostym sposobem wyszedłem z poczty z dużo lepszym humorem
Może i Wy idźcie kupić znaczki na swojej poczcie. A wiadomo, co Was spotka?...
blog comments powered by Disqus