Sport dla dużych chłopców

Jajowata piłka i wszystkie chwyty dozwolone. W połączeniu ze śmiesznymi zachowaniami (zwanymi formacjami czy jakoś tak) oraz wznoszeniach na okrzyk "góra" objawia się całkiem ciekawy sport - rugby. W sobotę obejrzeliśmy mecz na nowym stadionie przy ulicy Obrońców Tobruku. Przyznaję, że był to mój pierwszy mecz oglądany na żywo. Nawet na meczu piłki nożnej nigdy nie byłem Happy Ale jest kilka spraw, które mnie w tym sporcie urzekło:

- Piłka, która odbijając się jest nieprzewidywalna. Nigdy nie wiesz, w którą stronę poleci po zderzeniu z ziemią czy innym ciałem stałym.


- Atmosfera na trybunach - w zasadzie ciężko było (w każdym bądź razie ja nie potrafiłem) odróżnić kibiców poszczególnych drużyn. Pewnie dałbym radę, ale że laik jestem, to nie rozumiem, że jak ktoś krzyczy "leżysz, leżysz" to nie oznacza to dobrej rady tylko są to okrzyki kibica drużyny, która jest na dobrej drodze do stracenia punktu, a "leżenie" ma zakończyć jego marsz ku zwycięstwu. Dodatkowo - generalnie kibice nie brali się za głowy i nie trzeba było eskorty policji, aby odprowadzić ich na dworzec, jak to ma miejsce przy rozgrywkach piłkarskich... - Atmosfera na boisku - nie to, żeby wszyscy się lubili, bo parę mniejszych lub większych sprzeczek było. Ale były to tzw. wycieczki osobiste. A wszelkie narzekania czy krzyki (w szczególności z sędzią) były natychmiast kończone przez kapitana (lub innego, którego wystarczyło jedno słowo, by zawodnicy zamilkli). - Młynek - tu wprawdzie nadal niewiele wiem co trzeba tam robić, ale z zewnątrz to wygląda na przepychankę, gdzie dwa rzędy bysiorów biorą się za bary i próbują się przepchnąć, a inni zawodnicy im w tym wybitnie pomagają pchając ich za co się tylko tam da Happy



- Winda czy jak to się tam nazywa. W sumie to nie wiem, czego tego nie uskuteczniają w piłce nożnej... Jak jest aut (czy jakiś tam inny faul czy karny), to ktoś tam rzuca piłkę, a w tym samym czasie obie drużyny "windują" swoich przedstawicieli do poziomu "samolotu", zwiększając tym samym zasięg w pionie Happy
- Szarża - to także widowiskowy element
który z reguły kończy się tak samo, czyli zejściem gry do parteru Happy


- Wszystkie chwyty dozwolone. W pamięci utkwił mi w szczególności moment, jak jeden z zawodników uciekał z piłką (czy to nadal nazywa się piłką?), a inny chcąc go zatrzymać złapał go za koszulkę tak mocno, że tamten zrobił tylko salto w powietrzu i wylądował na glebie. Ale mniej spektakularne akcje też mogą być widowiskowe. Łapią się za nogi, w pasie, za co się da, byleby powstrzymać zawodnika.


Ale to co na pewno trzeba zapamiętać to fakt, że jest to gra wybitnie zespołowa. Mało tego, musisz ufać kolegom z drużyny, że wydobędą Cię z opresji, jak przyjdzie na to pora. Oczywiście możesz próbować samodzielnej próby szaleńczego biegu przez pole drużyny przeciwnej,
ale jest niemal pewne, że zostaniesz zatrzymany.

A gdy rzuci się na Ciebie tłum bysiorów to musisz zaufać, że "Twoi" przybiegną z pomocą, zepchną z Ciebie tych "milusińskich" Happy
I na koniec - czasami to się zastanawiałem - jak oni kontrolują, gdzie w obecnej chwili jest piłka...

Ale może to nie ma takiego znaczenia Happy Zainteresowany większą ilością zdjęć? Zapraszam na
picassę
blog comments powered by Disqus